Java Coffee w minionym roku sprowadziła dwie geishe. Choć pochodzące z tej samej farmy to jednak bardzo odmienne! Przedstawiamy Finca Hartmann z obróbki mytej!
Ubiegły rok z kawowej perspektywy z pewnością był bardzo ciekawy. Na lokalnym rynku pojawiło się relatywnie sporo panamskiej geishy, którą można było dostać w kilku warszawskich kawiarniach. Również Java Coffee wypaliła swoje ziarna, prezentując Fincę Hartmann w dwóch odsłonach - z obróbki naturalnej i z obróbki mytej. Natural był po prostu doskonały i z naszej perspektywy był najlepszą kawą wypitą w 2017 roku. A co skrywały ziarenka z metody mytej? Te również postanowiliśmy sprawdzić.
Garść podstawowych informacji
Druga geisha oferowana przez Java Coffee pochodzi z tej samej farmy, co ta obrabiana metodą naturalną. Tzn. wyprodukowano ją w gospodarstwie należącym do rodziny Hartmann w okolicach Santa Clary. Ziarna rosnące na wysokości 1800 m.n.p.m tym razem obrabiane są metodą mytą, a wg profilu sensorycznego znajdziemy w nich soczyste mango, słodką pomarańczę oraz herbatę assam. Sprawdziliśmy to :)!
Zaczynamy od cuppingu
Standardowo ziarenka sprawdziliśmy najpierw w cuppingu. A więc do czarki trafiło 13 gramów kawy, które zostały zalane 200 gramami wody o temperaturze 96 stopni. Aromat wydobywający się ze słoiczka zaraz po zmieleniu przypominał delikatnie pomarańcze, ale raczej nie owoc, a kwiat. Przy czym siła aromatu była bardzo delikatna. Po 10 minutach od zalania zacząłem próbować kawę. Pierwsze wrażenie to przede wszystkim ogromny balans - zdecydowanie większy niż miało to miejsce przy naturalu. Również body wydawało się lżejsze, a sam napar dużo bardziej klarowny. Jeżeli chodzi o zestaw aromatyczny to wyczuwalne były pomarańcze, a także mango przy czym wydawało się, że aromaty są bardziej kwiatowe niż owocowe. Co nie zmienia faktu, że bardzo przyjemne. Wiedząc, czego możemy spodziewać się po geishy w naparze przeszedłem do zaparzenia V60.
Geisha w V60
Na pierwszy ogień poszło 18 gramów kawy zmielonych pod Hario V60. Chciałem przygotować dripa najpierw by sprawdzić, czy kwasowość zostanie delikatnie podbita. Zmielone ziarna zalewałem wodą o temperaturze 92 stopni i po 2:45 geisha była już gotowa w serwerze. Odczucia smakowe w dripie były bardzo podobne, jak te z cuppingu. W aromacie delikatnie wyczuwalne były kwiaty pomarańczy i mango. Balans pozostał bardzo duży, choć rzeczywiście kwasowość została delikatnie podbita. Przy czym chyba jednak lepszy był napar przygotowany pod cupping. Następnie geisha trafiła do Kality.
Java Coffee Finca Hartmann w Kalicie
Do Kality kawę zmieliłem delikatnie grubiej i też zwiększyłem odrobinę dozę. Przygotowałem więc 20 gramów ziarenek, z których miałem uzyskać 300 gramów naparu. Woda również miała 92 stopnie. Czy różnica między Kalitą, a V60 była zauważalna? Niespecjalnie, choć miałem wrażenie, że tym razem napar wyszedł delikatnie słodszy, a body mimo tego, że zrobiło się trochę cięższe, to jednocześnie okazało się być przyjemniejsze.
Washed czy natural?
Pisząc ten tekst miałem świadomość, że jego użyteczność może być niewielka, ze względu na fakt, że mytej geishy w Javie już nie ma. Aczkolwiek moją intencją było przede wszystkim pokazanie, jak metoda obróbki może mocno wpłynąć na smak w filiżance. Porównując ziarna obrabiane metodą mytą i naturalną, z pełnym przekonaniem stwierdzam, że smaczniejsze okazały się te pierwsze zaoferowane przez Java Coffee. Były zdecydowanie słodsze o przyjemniejszym body i bardziej wyrazistym aromacie. I chociaż natural był mniej zbalansowany, to uważam, że z perspektywy konsumentów był lepszy od ziarenek obrabianych metodą mytą. Czekamy na geishe 2018!
Szymon.