Najlepszą kawą w malutkiej kategorii "Afryka" okazała się Tanzania, palona przez Java Coffee. Smakowała niemal wszystkim!
Specyfiką naszych cuppingów jest fakt, iż kategorie powstają dopiero w momencie, gdy otrzymamy wszystkie ziarna. I chociaż podczas pierwszej edycji Cuppingowego Starcia grupy, w których próbowaliśmy kaw, były w miarę równe, tak podczas niedzielnego popołudnia kategoria "Afryka" składała się tylko z trzech kaw. Oprócz Tanzanii od Java Coffee, w czarkach wylądowały dwie kawy z Burundi.
Co jednak bardzo istotne, właściwie cała sala zgodnie stwierdziła, że w tej małej grupce najlepsze ziarna pochodziły właśnie od Java Coffee. Owoce rosnące 1650 m.n.p.m., obrabiane metodą mytą, pochodzą z młyna Mangwila Idunda Farmers Group. Wg palarni w kawie znajdziemy aromaty żurawiny, borówki, orzechów laskowych i trawy cytrynowej.
Niedzielne opinie
Jeżeli porównamy zapiski uczestników niedzielnego cuppingu i profil sensoryczny przygotowany przez palarnię to okaże się, że nikt nie trafił :). Na kartkach znaleźliśmy aromaty pomarańczy, ziół i grejpfruta. Kawa była też słodka, maślana, najbardziej wyrazista o bardzo fajnym aftertaście.
Podchodząc więc do zaparzenia Tanzanii w domowych warunkach, obawialiśmy się, że nie będzie w stanie wyczuć żadnego z przedstawionych na opakowaniu aromatów. Kilkanaście minut później okazało się, że próba ich odnalezienia była rzeczywiście bardzo trudna. My dokopaliśmy się tylko do trawy cytrynowej. Z drugiej strony była dosyć wyrazista.
Zacznijmy od cuppowania!
Ponieważ podczas Cuppingowego Starcia znowu nie spróbowaliśmy wszystkich kaw, testowanie w domowych warunkach rozpoczęliśmy od cuppingu. Sposób zaparzania był identyczny, jak podczas niedzielnego spotkania - a więc 14,4 gramy kawy na 240 gramów wody o temperaturze 97 stopni. Po jakiś 12-13 minutach łyżki poszły w ruch!
Pierwsze co rzuciło nam się na języki to przede wszystkim relatywnie wysoka kwasowość, która nie miała charakteru owocowego. Poza tym kawa była mało słodka, aczkolwiek nie skutkowało to negatywnymi odczuciami. To co nas odrobinę zaskoczyło, to bardzo krótki aftertaste. Wybijającym się aromatem, jak wcześniej wspominaliśmy, okazała się być trawa cytrynowa.
Po dosyć kwasowym cuppingu obawialiśmy się, że V60 spowoduje, że będzie ona jeszcze wyższa i kawa będzie nie będzie nam smakować. Przygotowaliśmy więc 15 gramów i zmieliliśmy, tym razem, na 25 klików. Po 2:30 napar był już gotowy, wyraziście pachnąc trawą cytrynową. Pierwsze łyki to przede wszystkim delikatny posmak orzechowy i wyraźnie uwypuklona trawa cytrynowa. Kawa stała się delikatnie bardziej kwasowa, niż w przypadku cuppingu, ale też jednocześnie słodsza. W krótkim aftertaste, napar stawał się coraz bardziej zbalansowany, pozostawiając w ustach delikatny, kwasowy posmak trawy cytrynowej.
Kalita i AeroPress
W Kalicie Tanzania nie zmieniła właściwie swojego charakteru, względem naparu, jaki otrzymaliśmy w V60. Relatywnie wysoka kwasowość, niska słodycz i przede wszystkim aromat trawy cytrynowej. W posmaku natomiast kawa pozostawiała po sobie smak przypominający herbatę z cytryną, który dość szybko znikał.
Naszym zdaniem najciekawszy efekt otrzymaliśmy podczas próby z AeroPressem. W zapachu po raz pierwszy poczuliśmy aromat żurawiny i mieliśmy wrażenie, że czujemy słony karmel. Tymczasem w smaku pozostała już tylko trawa cytrynowa. To co nas zaskoczyło, to dosyć czysty napar, jak na kawę parzoną w AeroPressie. Aftertaste okazał się być ponownie krótki, ale relatywnie słodki (w porównaniu do wcześniejszych metod).
Uważamy, że Tanzania Mangwila Idunda od Java Coffee najsmaczniej wyszła w AeroPressie. A ponieważ do tej pory nie mieliśmy styczności z żadną kawą z tamtego kraju, nasz debiut możemy uznać za udany!
Ziarna w dalszym ciągu dostępne są w Java Coffee - zarówno przez Internet, jak i w Pop-Up na BioBazarze. 46 PLN i 250 gramów może należeć do Was!
Coffee Plant.