Coffee Republic w ostatnim czasie przeszło sporo zmian. Oprócz nowych opakowań pojawiły się nowe kawy i, co najważniejsze, nowy roaster. Efekt? Sami musicie przekonać!
Ale zanim sami to zrobicie chciałbym Wam przedstawić jedną z kaw od Coffee Republic, która jest dostępna w tej chwili w ofercie tej warszawskiej palarni. Po pierwsze chcę docenić nowe opakowania. Są naprawdę świetne - pomysłowe, schludne, ładnie wykonane i przykuwające uwagę. Po drugie chciałbym docenić palarnię, która po tych zmianach zauważalnie stała się bardziej aktywna. Po trzecie, i co najważniejsze, chciałbym docenić samą kawę.
Po raz pierwszy miałem ją okazję spróbować na inauguracyjnym cuppingu, zorganizowanym w warszawskiej kawiarni STOR. Wówczas na stole wylądowały również dwie inne świetne kawy: Etiopia Chelelektu (najlepsza Etiopia myta podczas pierwszej edycji Cuppingowego Starcia) i Kenia KII AA+. Ale jakoś Peru El Guayabo smakowało wyjątkowo dobrze. A dlaczego wyjątkowo? Ostatni czas dla ziaren z tego kraju nie należał do najlepszych. Poza tym, nie przepadam za kawami z tamtego rejonu świata. Tym razem było inaczej :).
Garść podstawowych informacji
Peru El Guayabo to mieszanka typiki i caturry pochodząca z regionu Cajamarca. Ziarenka uprawiane ponad 1800 m.n.p.n zostały obrobione metodą mytą, a w cuppingu otrzymały 86 punktów. Coffee Republic twierdzi, że Peru jest mało kwasowe, o pełnym i bogatym body, o aromatach kakao, mlecznym i ostrych przypraw. Choć te ostre przyprawy nie do końca oddają tłumaczenie słowa "spicy" :).
Cupping na dobry początek soboty
Z kawą bawiłem się pewnej soboty i na pierwszy rzut zrobiłem sobie cupping. Niecałe 12 gramów kawy zalałem niemal 200 gramami wody o temperaturze 97 stopni. Standardowo crust złamałem po 4 minutach i wyczyściłem napar. Próbowanie zacząłem mniej więcej koło 12 minuty, gdy kawa była już delikatnie ostudzona.
Pierwsze co rzuciło mi się na kubki smakowe to zauważalna i przyjemnie czekoladowa słodycz. Kilka razy zastanawiałem się czy to kakao, czy raczej mleczna czekolada, ale chyba jednak czułem czekoladę. I mimo tego, że kwasowość była bardzo niska to ślinianki w ustach pracowały na pełnych obrotach. Im napar stawał się chłodniejszy, tym balans między słodyczą, a kwasowością był większy, a w posmaku uwypuklało się kakao. Te pierwsze wrażenia z porannego parzenia były więc bardzo pozytywne. Dlatego chwilę później zaparzyłem sobie V60.
300 gramów w Hario
Standardowo użyłem 18 gramów, a dripa zalewałem wodą o temperaturze 92 stopni. Po 2:40 kawa była już gotowa, a w kuchni rozlegał się delikatny i bardzo przyjemny zapach mlecznej czekolady. Zgodnie z oczekiwaniami, kwasowość delikatnie została podbita, a słodycz zneutralizowana, aczkolwiek napar smakował mi bardziej niż ten próbowany wcześniej. Podobnie jak w przypadku siorbania, Peru w miarę jak obniżała się temperatura coraz mocniej się balansowało i stawało się coraz delikatniejsze.
Dawno nie piłem kawy z tamtego regionu świata, która miałaby tak przyjemną kwasowość, zwłaszcza parzoną w V60. Przyjemne zaskoczenie.
Aeropresssssss!
Ponieważ ostatnio częściej wracam do AeroPressu, byłem bardzo ciekaw jak ziarna od Coffee Republic zachowają się w tej metodzie. Nie zmieniałem temperatury wody i zastosowałem dozę 18 gramów. Po około 1:50 kawa była już gotowa.
Pachniała przyprawami i mleczną czekoladą, z pewną nutą, charakterystycznego dla AeroPressu, "brudu". Słodycz w stosunku do cuppingu się obniżyła, kwasowość się delikatnie wybiła i zmieniła swój charakter. Co jednak najciekawsze, w posmaku w ustach pozostawała głównie pewnego rodzaju maślana słodycz. Na koniec zostawiłem sobie Kalitę.
Kalita na koniec
Gdy parzę kawę w Kalicie zawsze używam dozy 7/100, ponieważ do tej pory w tej metodzie napary wydawały mi się zawsze smaczniejsze i pełniejsze, gdy mają odrobinę większą dozę. Z Peru miałem drobny problem. Bo choć pierwsze wrażenia smakowe były bardzo pozytywne, z uwagi na czekoladową słodycz, to po krótkiej chwili w ustach pojawia się już nieprzyjemna cierpkość, przypominająca wystudzoną herbatę z dużą ilością cytryny. Sądziłem, że to kwestia zbyt niskiej ekstrakcji, dlatego następnym razem podbiłem temperaturę. Nieprzyjemny efekt pozostał, aczkolwiek był mniejszy. Do próby nr 3, postanowiłem zmniejszyć dozę do 6/100 i mielenie.
Efekty kolejnego parzenia były już zadowalające. Kawa pachniała ostrymi przyprawami i mleczną czekoladą, a w smaku wybijała się głównie czekolada. Uwypuklona słodycz pozostała również w posmaku.
Na cuppingu w STOR kawa z Peru smakowała mi najbardziej, choć wówczas Kenia i Etiopia były także świetne. Co mnie jednak zaskoczyło, to efekt w filiżance uzyskany za pomocą Hario V60. Dzięki podbiciu kwasowości kawa nie przypominała charakterem naparów z tamtego regionu świata, które miałem okazję w ostatnim czasie pić. Inna sprawa, że w młynku i tak najczęściej ląduje u mnie Afryka :).
Uważam, że powinniście spróbować co oferuje Peru El Guayabo, ale także pozostałe ziarna spod egidy Coffee Republic. Sądzę, że ostatnie zmiany mogą w dłuższym horyzoncie czasu znacząco zwiększyć rozpoznawalność palarni i popularność jej kaw. Moim zdaniem ostatnie zmiany w palarni powinny zaowocować zwiększeniem skali działalności :).
Szymon.