Bloom Coffee to jedyna palarnia kawy specialty w Maroko. I choć ich kawę można dostać w kilku innych miejscach, to próba zdobycia ziaren specialty w tym kraju to naprawdę spore wyzwanie.
Jak już Was informowaliśmy, byliśmy z Dagmarą na objazdowych wakacjach w Maroko. Niestety nie zabraliśmy ze sobą kawowego sprzętu, więc w każdym miejscu, w którym byliśmy, a trochę tego było, próbowaliśmy znaleźć kawę, która będzie pijalna i uzupełni poziom kofeiny w organizmie. Nie spodziewaliśmy, że będzie to aż tak trudna sztuka. Nieco łatwiej było w Marrakeszu, gdzie lokalna palarnia specialty Bloom Coffee zaopatruje kilka miejsc w swoją kawę i posiada swój showroom (kawiarnią tego nazwać raczej nie wypada). Zanim opublikujemy tekst o kawie w Maroko, który tym razem będzie raczej podróżniczy, postanowiliśmy Wam przedstawić Bloom Coffee. Bo pomimo tego, że jakość wypałów odstaje od tych europejskich, to w porównaniu do tego co można wypić w Maroko, to po prostu ekstraklasa!
Bloom Coffee - kawiarnia na końcu miasta?
Bloom Coffee znajduje się przy 492 Z.A. Al Massar, co oznacza, że z centrum miasta oddalone jest o około 6-7 km. Jest to okolica, gdzie właściwie znajduje się kilka sklepów i budynki mieszkalne - to już takie trochę przedmieścia Marrakeszu. Podjeżdżając pod wskazany adres cztery razy się zastanawialiśmy czy na pewno jest właściwy. Jednak, gdy zerknęliśmy niepewnie do środka, ktoś nas zawołał :). Okazało się więc, że trafiliśmy, choć wciąż myśleliśmy "gdzie ta kawiarnia?".
Bloom Coffee jednak nie ma z kawiarnią wiele wspólnego. Określenie "palarnia i showroom" zdecydowanie lepiej do tego miejsca pasuje. Kilka krzeseł, kilka paczek kawy na sprzedaż, podstawowy sprzęt do parzenia, La Marzocco do przygotowywania espresso i set do parzenia V60. Tylko tyle i aż tyle.
Palarnia należy do Amerykanina, którego już w tej chwili w Afryce nie ma, więc biznesem zajmuje się inny Amerykanin, który swoją gościnnością sprawił, że po raz pierwszy w Maroko poczuliśmy się jak "u siebie" :). W ciągu niemal 3 godzin wypiliśmy kilka przelewów z ówczesnej oferty Bloom Coffee, trochę nieudane espresso i wymieniliśmy mnóstwo informacji. Dowiedzieliśmy się również, gdzie w Marrakeszu kupić jakieś pamiątki, by nas nikt nie oszukał.
Amerykańska jakość?
Jeżeli zdecydujecie się pojechać do Marrakeszu i będziecie chcieli odwiedzić Bloom Coffee to nie oczekujcie poziomu europejskiego. Techniczne problemy z ekspresem czy młynkiem są na porządku dziennym. Również woda leci prosto z kranu więc będąc przyzwyczajonymi do standardów europejskich/polskich możecie się poczuć nieco rozczarowani. Trochę zbyt ciemne palenie powodowało, że w każdym przelewie wyczuwalna była goryczka. Ale odbiór tego miejsca będzie zależał od tego jak długo nie piliście kawy. My po niemal dwóch tygodniach byliśmy tak zafascynowani, że ktoś nam parzy V60, że te szczegóły nie miały dla nas żadnego znaczenia.
Mimo niezbyt przyjemnej okolicy i wystroju przypominającego biuro czuliśmy się jak w kawiarni. Przegadaliśmy mnóstwo czasu i wymieniliśmy się wieloma informacjami. Ta wizyta była również przydatna z innego powodu. Ponieważ do Marrakeszu przyjechaliśmy dzień wcześniej późnym wieczorem, to Bloom Coffee byłó właściwie pierwszym punktem naszej wycieczki. Dzięki temu od człowieka "z zewnątrz" mogliśmy się dowiedzieć kilku przydatnych informacji, które z pewnością zaoszczędziły nam wielu nerwów i na pewno też kilku dirhamów...
Jasny punkcik na ciemnej mapie Maroko
Bloom Coffee z pewnością nie jest miejscem perfekcyjnym i z pewnością nie jest kawiarnią. Jest jednak lokalem, gdzie zaspokoicie kofeinowy głód otrzymując przelew czy espresso na przyzwoitym poziomie. Jednak to wszystko jest trochę względne. Pewnie, gdybyśmy odwiedzili Bloom Coffee zaraz po przylocie, być może bylibyśmy rozczarowani. Jednak po niemal dwóch tygodniach poszukiwań smaku w kawie, po prostu czuliśmy się tam jak w niebie. Dlatego też po prostu to miejsce PO-LE-CA-MY!
Na miejscu otrzymaliśmy jeszcze jedną cenną informację. Otóż ziarna Bloom Coffee można dostać w Marrakeszu jeszcze w dwóch miejscach - w Plus61 oraz Nomad.
Szymon.