Podczas trzeciego Cuppingowego Starcia na stole znalazło się 6 kaw z Kenii. Najlepszą dostarczyła opolska palarnia Hard Beans Coffee Roasters. Kiedyś już o niej pisaliśmy... ;)
Smak Mithuti AA Nyeri pamiętałem z mojego testu, jaki miałem przyjemność zrobić w okolicach świąt, niedługo po tym jak opolska palarnia Hard Beans Coffee Roasters rozpoczęła swoją operacyjną działalność. Wówczas smak bergamotki w kawie był mocno zaakcentowany, a owocowa kwasowość okraszona była bardzo przyjemnym body. Tym razem palarnia potwierdziła, że dłuższe utrzymywanie w ofercie jednej kawy zdecydowanie im służy. Wypał dostarczony na Cuppingowe Starcie #3 był zdecydowanie lepszy od tamtego, co zaakcentowała większość uczestników
Mithuti AA Nyeri od Hard Beans Coffee Roasters pochodzi z okolic Nyeri, przy czym ziarna obrabiane są w stacji myjącej zlokalizowanej w Kirinyaga County. Kawa to mieszanka odmian botanicznych SL28 oraz SL34, uprawianych na wysokości 1700 m.n.p.m. Kenijska kawa obrobiona metodą mytą wg palarni smakuje borówką amerykańską, nugatem i bergamotką.
Uczestnicy o kawie z Opola
Kilku uczestników wskazywało, że kawa jest bardzo owocowa o rześkiej i przyjemnej kwasowości. Inni wskazywali, że sporo było w niej słodyczy, a napar charakteryzował się przyjemnym balansem. Właściwie tylko na dwóch kartkach przewinęły się nuty aromatyczne - jedna osoba napisała, że czuje w czarce cytrynę, inna, że pomarańczę, czyli to co powinno wydobywać się z naparu zgodnie z profilem palarni.
Generalnie uczestnicy mieli spory problem w odgadnięciu tego co skrywają kenijskie ziarna. My również podczas testów w domowym zaciszu nie byliśmy w stanie zidentyfikować całej palety nut aromatycznych. Tym niemniej, trochę na wyrost, możemy powiedzieć, że dostarczony nam wypał, w porównaniu do tego próbowanego kilka miesięcy temu, miał przyjemniejsze body, był słodszy i czystszy. Kawa smakowała nam bardziej głównie dzięki zauważalnie wyższej słodyczy, aniżeli podczas naszych ostatnich prób z tą kawą.
Cupping w spokojnych warunkach
Do czarki trafiło nieco ponad 14 gramów (doza 6/100) kawy, którą zalaliśmy wodą o temperaturze 97 stopni. Po złamaniu crustu po 4 minucie i wyczyszczeniu czarki oczekiwaliśmy na spadek temperatury. Po około 13 minutach napar był na tyle wystudzony, że bez obaw o poparzenia mogliśmy zacząć siorbać. W smaku na pierwszym planie pokazała nam się pomarańcza, która przykryta była delikatnym, kenijskim pomidorem, aczkolwiek po chwili aromat ten znikał z kubków smakowych. Kwasowość była relatywnie niska i zdominowana była słodyczą. Choć jest to kwasowość cytrusowa, to właśnie taka mniej wyrazista, jaką możemy znaleźć w pomarańczy, pomelo czy czerwonym greipfrucie. Body było kompleksowe, a słodki aftertaste zmieniał się w delikatną goryczkę, która jednak nie przeszkadzała. Wiedząc czego możemy się spodziewać, przeszliśmy dalej do parzenia V60, Kality i AeroPressa.
V60 i Kalita
Ponieważ jedną z pamiątek, jaką przywieźliśmy z ostatniej podróży do Aten były stare filtry do V60, parzenie pysznych dripków dalej sprawia nam przyjemność. Zatem do V60 trafiło 18 gramów Kenii, którą zalaliśmy wodą o temperaturze 90 stopni - nasz wyjściowy sposób.
Po delikatnym ostygnięciu z filiżanki wydobywał się aromat pomarańczy i typowego kenijskiego pomidora, którego w smaku już tym razem nie było. Kawa była słodka, jak w cuppingu i miała relatywnie niską kwasowość. W posmaku kawa na początku wydawała się słodka, jednak później słodycz zmieniała się w kwasowość. To co można jeszcze o tej Kenii powiedzieć to fakt, że w V60 wyszła całkiem zbalansowana i tym razem zupełnie pozbawiona goryczy. Ogólnie bardzo przyjemna.
W Kalicie odczucia smakowe były niemal podobne podobne z tą różnicą, że posmak wydawał nam się odrobinę słodszy. Mimo to V60 naszym zdaniem okazało się smaczniejsze. Na koniec ciśniemy!
Ostatni akord - AeroPress
Do AeroPressu podchodziliśmy z dużą dozą ciekawości, mając w pamięci niedawno pitą Kenię od Java Coffee, która zaparzona właśnie tą metodą dała doskonałe efekty smakowe! Biorąc pod uwagę charakterystykę tej kawy, spodziewaliśmy, że ona również nabierze w presie ciekawego charakteru - nie myliliśmy się!
17 gramów kawy wycisnęliśmy po niecałych 2 minutach, a po chwilowym ostygnięciu, zaczęliśmy próbowanie. Kawa w AeroPressie stała się jeszcze słodsza, a kwasowość zmieniła odrobinę charakter. Natomiast body było bardzo przyjemne i kompleksowe. Naszym zdaniem ziarna od Hard Beans najciekawsze wyszły właśnie w AeroPressie, a mając na uwadze naszą wcześniejszą styczność z tą kawą, możemy z pełnym przekonaniem stwierdzić, że Krzysztof Barabosz wyciągnął z niej zdecydowanie więcej niż jeszcze kilka miesięcy temu :).
Kenia jest jeszcze w ofercie Hard Beans Coffee Roasters, ale jeżeli lubicie ziarenka z tamtego kraju, to pamiętajcie, że już niedługo w sklepach powinny się pojawić świeżutkie zbiory! Z przecieków wiemy, że tegoroczne Kenie są podobno rewelacyjne. Z niecierpliwością czekamy, co polskie palarnie przygotują jeszcze przed wakacjami!
Coffee Plant.