Są momenty w życiu kiedy kawa w filiżance nie wystarcza... Wtedy sięgamy po coś bardziej lotnego. Espresso Martini - wódka, likier kawowy, odrobina cukru i mocna dawka espresso. Martini, bo serwowana w otwartym szkle, bez lodu, z klasą.
Espresso Martini jest nazywany przez barmanów współczesnym klasykiem, czyli koktajlem znanym i pitym w barach na całym świecie, bazującym na szeroko dostępnych składnikach z wystandaryzowaną i znaną recepturą. Skomponowany został w latach 90. przez londyńskiego guru barowego Dicka Bradsella, który w dużej części odpowiada za to, co dziś pijamy wieczorową porą.
Anegdotka
Zamawiając w kameralnym miejscu Espresso Martini często usłyszymy od barmana anegdotkę dotyczącą swojego zamówienia... Zatem pewnego dnia, w 1983 roku, do Fred’s Club przyszła modelka – Bradsell twierdzi, że dziś światowej sławy (ja mam swoje typy :)) – i rzuciła do barmana by zrobił jej coś, co ją obudzi i …."(wake me up and fuck me up)". Wybrał więc świeże espresso, likier kawowy, cukier i dobrej jakości wódkę, które wymieszał w shakerze z lodem. Tak przygotowany koktajl podał w schłodzonym, eleganckim szkle, prezentując tym samym po raz pierwszy Espresso Martini. Pamiętajmy jednak, że opowieści tego typu mają to do siebie, że często są przekręcane. Np. w opowieści, którą ja po raz pierwszy usłyszałem, rzeczoną modelką była Marylin Monroe ;).
Zanim Espresso Martini rozprzestrzeniło się w wielu barach na świecie, identyfikacja koktajlu wciąż dojrzewała – najpierw nazywał się Vodka Espresso, po czym mówiono o nim Farmaceutyczny Stymulant. Podobno były nawet próby przechrzczenia nazwy koktajlu na Coffeetini (za czasów mody na Appletini itd.), ale umówmy się - odebrałoby mu to całkowicie jego tożsamość.
Wróćmy jednak do kawy… Czy kawa ma znaczenie w espresso martini?
Jako pasjonaci świata kawy, zwracający szczególną uwagę na to co piją, musimy odpowiedzieć, że zdecydowanie tak! Miejsce, które nie posiada porządnego ekspresu ciśnieniowego, nie powinno podejmować się prób robienia tego koktajlu. Powiedzmy sobie wprost, jeżeli widzicie Espresso Martini w menu, a na horyzoncie brak ekspresu ciśnieniowego to UCIEKAJCIE! :) Albo zamówcie sobie wódkę. Gdzieniegdzie, ze względu na budżet czy ograniczone miejsce, lokale korzystają z ekspresów kapsułkowych, co w pewnym sensie można zrozumieć. Z drugiej zaś to wciąż próba zastąpienia produktu wysokiej jakości, najwyżej przeciętną podróbką.
Więc jaka ta kawa do koktajlu będzie idealna? Zdecydowanie w formie espresso, czasem może delikatnie przedłużonego, w zależności od wielkości szkła, w którym chcemy Espresso Martini podać. W smaku z pewnością wyczujemy świeżość ziarna, jakość zmielenia i czy kawa nie została przypadkiem przypalona. Pozostałe aromaty najpewniej znikną, przykryte likierem kawowym, cukrem i goryczką wódki. Nie oszczędzajmy więc w tym przypadku na porcji espresso :).
Likier kawowy - tylko Kahlua!
Ogromną rolę w promocji koktajlu odegrała marka likieru kawowego Kahlua, która zainwestowała ogromne pieniądze w promocję swojej marki. Oficjalnych danych nie znajdziemy, ale właściwie każdy barman potwierdzi, że Kahlua służy w zasadzie tylko do Espresso Martini... No i tzw. Rosjanów - ale o nich opowiemy kiedy indziej :). Większość barmanów, i tu podzielam tę opinię, nie wyobraża sobie sięgnąć po inny likier przygotowując Espresso Martini. Często podają gorszej jakości kawę, ale likier to musi być Kahlua! Podmiana oryginalnego likieru kawowego do zbrodnia podoba do podania Aperol Spritz na innym, tańszym zamienniku Aperola.
Kahlua to likier z Veracruz. Pochodzi więc z Meksyku. Wymyślony w 1936 roku przez czterech przyjaciół (Blanco, Montalvo Lara i braci Alvarez) i nazwany na cześć rdzennych mieszkańców tego regionu – Aculhua. Oficjalne źródła mówią, że określenie pochodzi ze staro arabskiego slangu i znaczy po prostu ,,kawa” - mnie jakoś to nie przekonuje. Jego skład bazuje bowiem na rumie z lokalnej trzciny cukrowej i arabice. Popularność zaczął zyskiwać po wojnie dzięki tym koktajlom: Czarny Rosjanin (Black Russian) – 1949 r., Biały Rosjanin (White Russian) – 1955 r., B-52 – 1977 r., i w końcu Espresso Martini z 1983 roku.
Kahlua chwali się, że jej likier jest wytwarzany przez 7 lat, z czego aż 6 lat przypada na proces dojrzewania kawy. Kolejny rok na zbiory, suszenie owoców, destylację trzciny cukrowej (do uzyskania rumu), wypalanie kawy i miesięczne blendowanie składników przed finalnym butelkowaniem. Długo, ale warto, bo rzeczywiście Kahlua wyraźnie wyróżnia się smakiem na tle innych, o podobnej charakterystyce, likierów.
Składniki:
- 50 ml wódki, najlepiej ziemniaczanej
- 25 ml likieru kawowego Kahlua
- 1 filiżanka espresso
- 25 ml syropu cukrowego (1:1 woda z cukrem)
- Wypełnij wybrane szkło lodem - schłódź je.
- Przygotuj espresso, daj mu sekundę ostygnąć.
- Weź shaker i wypełnij go lodem.
- Do górnej części shakera wlej pokolei wszystkie składniki.
- Shakuj, silnie i krótko - nie chcemy wodnego koktajlu.
- Usuń lód ze szkła.
- Nalej Espresso Martini do szkła przez strainer (wszystkie Martini pijemy bez lodu).
- Dekorujemy ziarnami kawy na powstałej piance.
Pamiętajcie – Espresso Martini jest bardzo mocne i naprawdę stawia na nogi! Jeżeli chodzi o jego smak, to oczywiście jest to kwestia gustu. Tym niemniej warto czasem sięgnąć po coś naprawdę niestandardowego i poznać jego historię. Ja szczerze polecam!
Michał