Kawowa mapa Portugalii przypomina pustynię. W stolicy sytuacja jest trochę lepsza... trochę.
Do portugalskiej stolicy przyjechaliśmy po kilku dniach podróżowania po kraju. I jednocześnie, po kilku dniach bez kawy... Dlatego dojeżdżając do Lizbony nie mogliśmy się doczekać pierwszej, dobrej filiżanki od kilku dni. Właściwie w ciągu 2 dni pobytu sprawdziliśmy 5 adresów, gdzie można dostać kawę specialty.
Na dobry początek - Copenhagen Coffee Lab
Copenhagen Coffee Lab było naszym pierwszym punktem, który odwiedziliśmy, jeszcze przed rozpoczęciem zwiedzania Belem. Lokal już z zewnątrz sugerował, że w środku znajdziemy skandynawskie inspiracje. Mimo północnych naleciałości, wystrój kawiarni był przyjemny i przytulny. Choć zajrzeliśmy tam przed południem, w Copenhagen siedziało kilka pracujących osób. Cicho grająca muzyka sprzyjała skupieniu.
Na miejscu zamówiliśmy espresso na bazie ziaren z Gwatemali, flat white oraz AeroPress, zaparzony z kawy pochodzącej z Kenii. Espresso było bardzo słodkie, średnio kwasowe i pozbawione goryczy. Kompozycja nut kakao, brzoskwini i marcepana bardzo przypadła mi do gustu i nawet delikatna goryczka w aftertaste nie zepsuła pozytywnego wrażenia. AeroPress z kolei był dość zbalansowany, choć w kawie pojawiła się gorycz. Kenijskie ziarna skrywały aromat pomidorów i limonki. Generalnie napar był bardzo dobry, chociaż miałem wrażenie, że barista mógł bardziej się przyłożyć. Copenhagen Coffee Lab ma swoje ziarna, które palone są w kontraktowej palarni z Lizbony.
Po godzinie napawania się skandynawskim wystrojem, dobrą kawą i przytulnym klimatem postanowiliśmy wreszcie pójść w miasto i zobaczyć przepiękną stolicę. Przed wyjściem, zapytaliśmy baristę o inne podobne miejsca, ale jego wskazania pokrywały się z naszymi, wcześniej znalezionymi, adresami. Copenhagen znajduje się przy Rua Nova de Piedade 10.
Kwadrans później - espresso w Hello, Kristof!
Hello, Kristof! oddalone jest około 15 minut piechotą od lokalizacji Copenhagen Coffee Lab, przy Rua do Poco dos Negros 103. I mimo, że chwilę wcześniej wyszliśmy z kawiarni, postanowiliśmy wstąpić do drugiego lokalu na szybkie espresso. Zaraz po przekroczeniu drzwi wejściowych poczuliśmy, że i tam zostaniemy chwilę dłużej... Lokal był urządzony w podobnym stylu co Copenhagen, ale było jeszcze przyjemniej i jeszcze przytulniej. Tu również spotkaliśmy kilka pracujących osób.
Hello, Kristof! serwuje ziarna wypalone przez Academia do Cafe. Lokal oferuje ciasteczka, przekąski oraz kilka rodzajów smoothies. Naturalnie dostaniecie tam również Pastel de Nata :). Zamówione espresso przyjemnie pachniało karmelem i było nieco przeciągnięte. "Na oko" przypominało raczej lungo niż espresso. W smaku również wyczuwalny był smak karmelu i rześkiego melona. I to właśnie odczucia smakowe potwierdziły, że przygotowany napar był raczej objętości lungo, bowiem sprawiał wrażenie lekko rozwodnionego. Mimo to ujmujący i surowy wystrój pozostawił na nas bardzo pozytywne wrażenie.
Opuszczając kawiarnię, na co wcześniej nie zwróciłem uwagi, zorientowałem się, że za barem stoi tylko jednogrupowy ekspres. Z drugiej strony do niewielkiego lokalu, z kilkunastoma miejscami dwugrupowa maszyna może okazać się zbędna. Dość mocno naładowani kofeiną poszliśmy dalej, w kierunku... powszechnie polecanego The Mill!
Rzut beretem i jesteśmy w The Mill
The Mill nie do końca jest kawiarnią. Podobnie też twierdzą jego właściciele: "za dnia kawiarnia, wine bar nocą". Na miejsce trafiliśmy koło południa i mimo sporej liczby krzeseł, trudno było znaleźć wolny stolik - na szczęście się udało. Kawiarnia jest urządzona w bardzo podobnym stylu co poprzednie dwa lokale, aczkolwiek było tam zdecydowanie mniej przyjemnie. Czuliśmy się tam jakby obco... Być może dlatego, że lokal był pełny pracujących ludzi, a my byliśmy na wakacjach.
W środku dostaniecie kawy przygotowane na bazie espresso, ale od czasu do czasu może się Wam udać upolować cold brew. Nam niestety nie było to dane :(. Pod młynkami dostępne były ziarna z Gwatemali oraz blend. Zamówiliśmy więc espresso z singla i flat white. Poza tym kupiliśmy tradycyjnie Pastel de Nata i croissanta z szynką i serem. Mieliśmy także pewną perypetię - najpierw zamówione espresso przyszło na bazie blendu, a część następnego naparu kelner koło nas przypadkiem wylał. Ostatecznie na stoliku mieliśmy więc trzy espresso :). Naturalnie wypiliśmy tylko jedno, to nierozlane z ziaren z Gwatemali, bo dawka kofeiny i tak była już za wysoka.
W środku spędziliśmy trochę czasu i wyruszyliśmy w dalszą drogą. Podsumowując, The Mill to kolejne, przyjazne kawoszom miejsce na mapie Lizbony. Chociaż nie czuliśmy się tam, jak chociażby w Hello, Kristof!, złego słowa o tym lokalu powiedzieć nie możemy :). The Mill znajdziecie przy Rua do Poco dos Negros 1.
Wish slow coffee house
Wish to miejsce zlokalizowane na terenie LX Factory. Ta przestrzeń powstała w starych budynkach po fabrykach tekstyliów i przędzalniach. Bardzo mi przypomina łódzki OFF przy Piotrkowskiej. Oprócz wszelkiej maści restauracji, knajpek, sklepów i księgarni znajdziecie tam właśnie kawiarnię Wish. Generalnie lokal ma całkiem niezłe opinie i jest jedną z kilku kawiarni mocno w Lizbonie polecanych. Dlatego też, z tymże już dnia następnego, postanowiliśmy je sprawdzić, zwłaszcza, że na miejscu można dostać ziarna dostarczane przez berlińską palarnię Five Elephant.
Na miejsce dotarliśmy w sobotnie przedpołudnie w związku z tym lokal był niemal pełny. Po zajęciu stolika i przejrzeniu karty uznaliśmy z Dagmarą, że to raczej knajpka niż kawiarnia, w której po prostu można się napić dobrej kawy. Niestety okazało się, że choć można było wybrać między V60, Chemexem czy french pressem, to ziarna były tylko jedne - z Salwadoru (ta sama kawa była dostępna pod espresso). Zamówiliśmy więc dripa, espresso i flat white.
Po dość długim oczekiwaniu dostaliśmy niezłe espresso i źle zaparzonego dripa. W aromacie espresso pojawiło się kakao i gorzka czekolada, które również obecne były w smaku. Napar był dość słodki, lekko kwasowy i dość zbalansowany o lekkim i przyjemnym body. Choć idealne nie było, to finalnie okazało się niezłe. V60 niestety okazał się porażką. Chociaż w smaku wyraźnie wyczuwalne były rodzynki, to bardzo niska kwasowość i wyróżniająca się gorycz spowodowały, że finalnie kawa bardzo mi nie smakowała. Kawiarnia jest często pełna i zazwyczaj bardzo gwarna. Jeżeli szukacie więc ciszy i spokoju to raczej nie w Wish. Tym niemniej warto pojawić się na terenie LX Factory, a w kawiarni wypić niezłe espresso. Lokal znajdziecie przy Rua Rodrigues de Faria 103.
Fabrica Coffee Roasters
Uwzględniając lokale, które w Lizbonie odwiedziliśmy, z pełnym przekonaniem możemy powiedzieć, że Fabrica Coffee Roasters to najlepsza kawiarnia w portugalskiej stolicy. Kawę palą na miejscu więc z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy powiedzieć, że wiedzą, jak ją dobrze zaparzyć ;). W lokalu, oprócz kawy, można dostać herbaty, różnego rodzaju napoje, śniadania, czy przekąski. Przed południem trudno Wam będzie znaleźć wolne miejsce.
Zamówiliśmy lokalnie paloną Etiopię w V60 oraz Rwandę, przygotowaną w AeroPressie. Etiopia (słodziutki natural!) była bardzo słodka i delikatnie kwasowa, a w aromacie i w smaku dominowały przede wszystkim nuty owoców leśnych. Rwanda pachniała melonem i czerwoną porzeczką, co również znalazło swoje odzwierciedlenie w smaku. Kwasowość była dość wysoka, ale obecna również była gorycz - mocno wyeksponowana w aftartaste. To niestety przełożyło się na niezbyt smaczny finał.
Ostatecznie okazało się, że nie była to kwestia tej konkretnej kawy, ale całego wypału. Baristka przy następnym AeroPressie również wyczuła mocną gorycz. Mimo tego, w lokalu spędziliśmy miłą godzinę, wśród gwarnego tłumu. Oczywiście kawiarnia oferuje palone przez siebie kawy na wynos, więc opuszczając Fabricę zabraliśmy ze sobą pamiątkową paczuszkę. Kawiarnia, w której byliśmy znajduję się przy Rua das Portas de Santo Antao 136. Drugi lokal znajdziecie przy Rua das Flores 63.
Kilka ciekawych punktów
Podobnie jak w Porto, kawiarni specialty w Lizbonie zbyt wiele nie ma. Pośród tych, które odwiedziliśmy, zdecydowanie najlepszą okazała się Fabrica Coffee Roasters. W Copenhagen Coffee Lab każdy coffee geek także coś dla siebie znajdzie, a w The Mill i Hello, Kristof! warto wypić espresso. Naszym zdaniem Wish okazał się najgorszy, jeżeli można go w taki sposób określić. Warto tam jednak zajrzeć przy okazji wycieczki do LX Factory.
Jeżeli byliśmy, w którymś z tych miejsc i macie zupełnie inne odczucia - komentujcie! Chętnie poznamy Wasze opinie!
Szymon i Dagmara.